Lubię wyjeżdżać jesienią. I wczesną wiosną. W zasadzie to lubię wyjeżdżać o każdej porze roku, ale ta jesień i wiosna, która jeszcze prawdziwą, ładną wiosną nie jest, wydają się ludziom mało atrakcyjne. “Ej, serio, po co jedziesz, co będziesz robić, przecież jest tak zimno?”. 5 stopni powyżej zera. Zimno? Żart. Póki deszcz nie leje to dla mnie jest ok. A wyjazdy, nawet krótkie, weekendowe, chociażby jesienią właśnie, mają jeden duży plus – zdecydowanie mniej ludzi niż w tzw.: “sezonie”. I na to liczyłam jadąc na weekend do Torunia, na samym początku grudnia. No to się delikatnie przeliczyłam. 25-te urodziny Radia Maryja… Yay!!! No ale na szczęście jakoś wybitnie planów mi to nie pokrzyżowało.
A konkretnie co ciekawego można zobaczyć w Toruniu? Muszę zaznaczyć, że byłam tam po raz pierwszy, więc dlatego na swojej liście umieściłam kilka “oczywistych oczywistości”. Przede wszystkim chciałam iść do Planetarium i ten punkt z listy rzeczy “które trzeba zobaczyć”, obok uliczek toruńskiego Starego Miasta, stały się moimi numerami “jeden”. Przed wyjazdem zrobiłam (a jakże) listę miejsc, w których chcę zjeść… ale o niej już innym razem.
Co zobaczyć w Toruniu:
Planetarium
Od zawsze, a przynajmniej od momentu, kiedy na VHS obejrzałam “Moja macocha jest kosmitką”, jaram się wszystkim co się dzieje na niebie: gwiazdy, zaćmienia, perseidy, wielkie księżyce. Lubię. Planetarium nie mogło więc zabraknąć na mojej liście. Jako, że okres przedświąteczny, to trafiłam na pokaz o gwieździe betlejemskiej. Sala, w której odbywał się pokaz dość duża, okrągła – co zrozumiałe. Fotele zatrzymują człowieka w pozycji lekko półsiedzącej. I zaczyna się pokaz, nad głową pojawia się coraz więcej gwiazd. Jak latem na polanie w środku lasu. Albo gdzieś w górach. Do tego ciekawa historia. To miejsce, które warto odwiedzić w każdym wieku. Nawet jeśli nie jest się zafascynowanym gwiazdami.
Stare i Nowe Miasto…
…przy czym to “nowe” nie ma w sobie nic z nowości. Jest tylko o kilkadziesiąt lat nowsze od Starego Miasta. Historia jednego i drugiego sięga aż XIII wieku, czego ja, mieszanka Białegostoku, którego centrum po wojnie było zniszczone w 80-ciu procentach, bardzo zazdroszczę. Mi bardziej do gustu przypadło Stare Miasto (choć i Nowe ma wiele uroku). Warto zarówno poszwędać się po jego uliczkach – w każdej można znaleźć coś ciekawego, magicznego, jak i zobaczyć jego zabytki. Na mojej starówkowej liście Torunia znalazły się:
Ratusz Staromiejski – Muzeum Okręgowe
Sam ratusz mijałam wiele razy, ale warto zajrzeć również do jego środka. W znajdującym się wewnątrz muzeum, a konkretnie – w Galerii sztuki Gotyckiej można zobaczyć średniowieczne witraże toruńskie, czyli coś, co najbardziej zachęciło mnie do odwiedzenia tego miejsca. To największy w Polsce taki zbiór. Poza tym zobaczycie tam również zabytki archeologiczne, malarstwo, rzemiosło artystyczne, monety.
|
Formy do pierników |
Rzadko zdarza mi się nie skorzystać z okazji, aby poznając jakieś miejsce, nie wejść na możliwie najwyższy punkt, aby zobaczyć je z góry. Dlatego też oczywistym było, że nie odmówię sobie wejścia na wieżę ratuszową. Taka ciekawostka – znajduje się na niej największy średniowieczny dzwon w Polsce, ważący 7,2 tony. A z samej wieży mamy piękny widok na Toruń.
Ceny biletów:
Muzeum: normalny 11 zł., ulgowy 7 zł.
Wieża ratuszowa: normalny 11 zł., ulgowy 7 zł.
Wieża+muzeum: normalny 17 zł., ulgowy 11 zł.
Przechodząc koło toruńskiego ratusza warto też zwrócić uwagę na stojący obok pomnik Kopernika.
Spacerując po uliczkach Starego Miasta, warto w nich po prostu “pobłądzić”. Każda ma swoje tajemnice, smaczki, klimat, ale też kontrasty. Z jednej strony piękne, zadbane zabytki; kościoły, stare domy, spichrze, kamienice, “historyczne” murale, a z drugiej, czasem, stare, obdarte budynki.
|
Mural przy ulicy Podzamcze |
Na toruńskiej starówce warto zwrócić uwagę na trzy ulice:
Ulicę Rabiańską – bardzo klimatyczną, ze starymi – gotyckimi i manierystycznymi kamienicami, barokowymi spichrzami. to również tutaj, przy Rabiańskiej 3, od XVII wieku stoi posthalternia, czyli toruńska stacja pocztowa. Zatrzymaj się tutaj na chwilę i pomyśl, że setki lat temu, w tym miejscu, zatrzymywały się królewskie dyliżanse pocztowe.
|
Posthalternia |
Ulica ciasna – kiedyś była zadaszona i ciasna. Dziś jest tylko ciasna – w najwęższym miejscu ma tylko 3 metry szerokości.
Ulica Szeroka – może powinnam była od niej zacząć – to najbardziej ruchliwa ulica toruńskiej “starówki”, ale równie urokliwa.
Nie dajcie się jednak zwieść – Szeroka to nie tylko knajpki, bary, restauracje, sklepy, których faktycznie jest tu wiele. Tutaj również na każdym kroku towarzyszą Wam historia i przeszłość. Jako, że zawsze była ona jedną z najważniejszych ulic w Toruniu, to zabudowana jest kamienicami mieszczańskimi i patrycjuszowskimi. Kamienice patrycjuszowskie to najcenniejsze, stylowe kamienice, unikalne w skali całej Europy. To w nich mieszkali najzamożniejsi przedstawiciele toruńskiego patrycjatu. Można je poznać po bogato zdobionych fasadach.
Przykładem kamienicy patrycjuszowskiej jest też dom… Mikołaja Kopernika. Dziś znajdziecie go przy ulicy Kopernika 15 (wtedy była to ulica św. Anny). To tutaj podobno urodził się ten, który ruszył Ziemię.
Polacy nie gęsi, swoją krzywą wieżę mają. Legendy podają różne wersje, dla których toruńska baszta “odeszła” od pionu. Bardziej racjonalne tezy mówią, że Krzywa Wieża zrobiła się krzywa ze względu na gliniaste, osuwające się podłoże.
Opuszczając okolice Nowego i Starego Miasta warto się jeszcze udać na teren Bydgoskiego Przedmieścia (wystarczy przejść Park Miejski), gdzie można zobaczyć bardzo ciekawe domy, secesyjne wille z tzw. “murem pruskim”. To “atrakcja”, o której nie mówi się często. A zobaczyć ją warto.
Tym, czego nie zdążyłam zobaczyć, to panorama z Kępy Bazarowej. Trudno, następnym razem. Natomiast Toruń zdążył stać się dla mnie zaskakującą podróżą kulinarną. Liczyłam tylko na pierniki, tymczasem, obok kilku innych miejsc, odwiedziłam jedną z fajniejszych restauracji w ogóle, w której spróbowałam steka i po raz pierwszy w życiu mi smakował…