Bucket list – moja prywatna lista celów i marzeń… Ale po kolei… Nie robię postanowień noworocznych. Tak z zasady. Nie widzę sensu. Zawsze z nieukrywaną niechęcią pytam znajomych, którzy co roku w styczniu jarają się swoimi postanowieniami:
- ej, serio, po co ci taka lista?
Nie rozumiem. Po co czekać na “od poniedziałku”, “od początku miesiąca” czy wreszcie “od Nowego Roku”? Jeśli coś zmieniać, to od teraz. Wszystko inne to wymówki. Za to Bucket List…! Nie, no to jest Z U P E Ł N I E co innego. Lista rzeczy, które chcemy zrobić/zobaczyć/mieć/przeżyć. Taka długoterminowa. Z punktami, których w większości nie da się zrealizować teraz, zaraz, natychmiast. Podoba mi się ten pomysł. Tylko nie cierpię, gdy ludzie z nieukrywaną niechęcią pytają mnie
- ej, serio, po co ci taka lista?*
“Bucket List” to także film, który, jeśli wierzyć ocenie, którą mu dałam na Filmweb, bardzo mi się podobał. Zupełnie go nie pamiętam. Oczywiście oprócz ogólnej koncepcji, czyli idei spisania na kartce ważnych dla siebie planów. Moja lista jest dość długa, choć pewnie gdybym pomyślała, dodałabym jeszcze kilka punktów.
A jak jest u Was? Macie swoją Bucket List?
*dodać do listy: przestać mówić do ludzi z nieukrywaną niechęcią
MOJA BUCKET LIST
-
Wejść na górę mającą więcej, niż 5000 m. n.p.m.
Może być Kilimandżaro. Proszę bardzo. Afryka bardzo chętnie.
-
Odwiedzić przypadkowe, nieplanowane miejsce
Po prostu zakręcić globusem i wybrać się tam, gdzie uderzy palec… mając nadzieję, ze to jednak nie będzie środek oceanu… środek oceanu bardzo niechętnie.
-
Zdobyć Koronę Gór Polski
Bo góry są dobre na wszystko. Polskie góry są piękne. A Korona Gór Polski byłaby fajnym wstępem do Korony Europy.
-
Odwiedzić ogromne oceanarium
Takie, w którym przechodzi się pod rybami. I ściany też są ze szkła. A za nimi tylko woda i podwodne życie.
-
Obejrzeć film w kinie samochodowym
-
Pojechać w podróż vanem
Hasztag #vanlife rządzi ostatnio moim życiem na Instagramie i Pintereście. Fajnie, gdyby odegrał prawdziwą rolę w życiu w realu. Mieć takiego vana, przerobić go sobie pięknie i pojechać nim przynajmniej gdzieś za Łomżę. Marzy mi się. Sami zobaczcie – tak żyją/podróżują ludzie w vanach.
-
Odwiedzić Machu Picchu
Siedzi w mojej głowie od nie-wiem-kiedy. Przypuszczam, że mniej więcej od 10. roku życia, bo to wtedy zaczęłam czytać książki przygodowe i oglądać takież filmy. W którym to konkretnie była mowa o Peru, nie pamiętam. I dlaczego akurat miasto Inków tak mi się “wbiło” w głowę – też nie. Pewnie przypomnę sobie, jak tam pojadę.
-
Podróżować po Alasce
Ten punkt pojawił się na mojej liście po przeczytaniu i obejrzeniu Into The Wild. Choć na przestrzeni lat bardzo zmieniłam swoje podejście do opisywanej w nich historii, to film nadal jest jednym z moich ulubionych, a Alaska jednym z ważniejszych celów podróży. No i zobaczyć zielony autobus. Kto czytał, ten wie.
-
Pływać koło wodospadu
Zadziwiające, jak często na mojej liście pojawiają się rzeczy związane z wodą… jeśli wziąć pod uwagę to, że w momencie, kiedy zaczyna mi sięgać powyżej kolan, dostaję ataku paniki. Nie lubię nawet gdy woda z prysznica leje mi się prosto na twarz. Zatem ten punkt na właśnie mojej Bucket List ma w sobie dużo bezsensu. I chyba o to chodzi.
-
Zobaczyć plażę z różowym piaskiem
Trafiłam na nią kiedyś przypadkiem w guglowej wyszukiwarce grafiki. Wygląda bardzo ładnie. Nie lubię różowego. Chcę tam pojechać.
Ps. Czy już wspominałam, że to wszystko nie musi mieć sensu? -
Pojechać na safari
Mogłabym po zejściu z Kilimandżaro. To by nawet po drodze było.
-
Być wolną od telefonu, internetu i wszystkich technologii przez 5 dni
Tak po prostu. Tylko tyle i aż tyle.
-
Zanurkować na Wielkiej Rafie Koralowej
Jeszcze raz – boję się wody powyżej kolan. Fascynuję się rafą. Zresztą już o tym pisałam niedawno.
-
Przejechać samochodem USA z zachodu na wschód
Najlepiej vanem. Wiadomo.
-
Nauczyć się nowego języka
A najlepiej trzech. Ale plan minimum to język rosyjski.
-
Spędzić czas ze słońmi
Po psach, to właśnie słonie, wilki i pingwiny są moimi ulubionymi zwierzętami. Chciałabym je po prostu pogłaskać. Przynajmniej tyle. Żadnego “ujeżdżania” organizowanego jako atrakcja dla turystów. Takie miejsca w 99% przypadków są złe dla zwierząt.
-
Wziąć udział w rajdzie konnym
-
Zahodować długie, ładne włosy
Z różnych powodów przez wiele lat nie mogłam. Ale jestem już bliżej, niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
-
Mieć domek na drzewie
Ten punkt był na mojej Bucket List już wtedy, gdy nie wiedziałam, że Bucket List istnieje. A na “chleb” mówiłam “pep”.
-
Zobaczyć Wielki Kanion
To tak przy okazji punktu 14.
-
Zjechać na tyrolce (zip lining)…
…o przynajmniej kilometrowej długości. Do tej pory najdłuższa, jaką zjechałam miała 120 m. Niewiele. A strach i tak był.
-
Zobaczyć zorzę polarną
Bo to dla mnie najbardziej zadziwiające zjawisko na świecie. I piękne na dodatek.
-
Pojechać w samotną podróż
-
Zobaczyć Golden Bridge…
i ogólnie – odwiedzić San Francisco.
-
Skoczyć do wody z klifu
Jest szansa, że po tym wodospadzie i Wielkiej Rafie pozbyłabym się strachu. Lub odwrotnie.
-
Zrobić szpagat
Ten punkt powinnam podzielić na dwa mniejsze: a) zrobić szpagat, b) nie wylądować po tym na OIOMie. Szpagat budzi respekt na dzielni.
-
Spędzić kilka dni w zasypanej śniegiem chatce
Bez telefonu. Bez internetu. Ja, święty spokój, jedzenie.
No całkiem nieskromna ta moja lista. Jest nad czym pracować
Ahoj!
Punkty 3, 8 i 15 wyglądają wyjątkowo kusząco, więc chętnie powspółuczestniczę, gdyby zaistniała taka możliwość/konieczność. Góry kocham, choć rzadko chodzę, Alaska mi się marzy (a także powrót na Maderę i zaliczenie wulkanu na Teneryfie), a językiem, którego chciałabym się nauczyć jest… a jakże – rosyjski! Pozdrawiam radośnie i lecę zrobić własną bucket list 🙂
Z chęcią zobaczę Twoją listę 🙂 Madera brzmi kusząco i nęci mnie od jakiegoś czasu 🙂 A jutro zrealizuję punkt nr 4 z mojej listy, co sprawia, że jestem już dziś kulką szczęścia 🙂
Przede wszystkim popieram punkt 12 w całej rozciągłości !(posiadanie domku na drzewie miałoby sens)
Dziedziczę:
4.Odwiedzić ogromne oceanarium
7.Odwiedzić (zwiedzić) Machu Picchu
A także Tadż Mahal i zakazane miasto w Pekinie
10. Zobaczyć plażę z różowym piaskiem
I wyspy Galapagos
11.Pojechać na safari
13. Zanurkować na Wielkiej Rafie Koralowej (i pozostać tam na dłużej)
20. Zobaczyć Wielki Kanion
A także wodospady Iguazu
20. Zobaczyć zorzę polarną i….umrzeć!
A u mnie:
12, 23 i 27 – już mam za sobą.
Więc tworzę własną “koszykową listę”:
Dziedziczę:
1. Zorzę polarną,
2. Koronę Gór Polski
3. Wielki Kanion (ale bez vana; samochody to zuo – może rowerem?)
4. Nowy język (łemkowski! ewentualnie – inny, niepotrzebny 😉 )
Teraz reszta:
5. Objechać rowerem całą Polskę, możliwie blisko granicy.
6. Potem przejechać rowerem całą Europę, odwiedzając każde europejskie państwo
7. Przejść Łuk Karpat
8. Mieć własny, ale ciasny domek w górach
9. Opublikować artykuł w “Nature” (tak, zawodowe marzenie naukowca)
10. Przejść pieszo ze Świnoujścia do Wołosatego, czyli po przekątnej Polski
11. Przejść pieszo wzdłuż Wisły – od źródeł do ujścia lub na odwrót
(Strasznie dużo planów w moim życiu wiąże się z pieszym lub rowerowym pokonywaniem dużych odległości)
12. Zrobić patent żeglarski
13. Zrobić uprawnienia przewodnika beskidzkiego (moje marzenie od baaardzo dawna)
Mam jeszcze dwa punkty, bardziej osobiste i bardziej “niegrzeczne” – pozwolę sobie ich tu nie umieszczać 😉
Rowerem też bardzo chętnie. I ten łemkowski brzmi kusząco. Ale czy można się go nauczyć „samemu”? Są do tego jakieś podręczniki?
Piękna ta reszta listy, ja „odziedziczę” punkt 10. I na pewno 7.
Ale te niegrzeczne punkty jeszcze bardziej mnie interesują, ha!