Wszem i wobec, przy każdej okazji ogłaszam, jak bardzo kocham kopytka, a nigdy ich u mnie na blogu nie było. Wstyd i hańba, żeby miłośniczka kopytek nie podzieliła się swoimi kopytkowymi dokonaniami. Spieszę więc to naprawić. Przepis na kopytka jest zupełnie tradycyjny, albowiem jestem zdeklarowaną, radykalną…kopytnicą….kopyciarą…kopytką (?) Naprawdę niechętnie dopuszczam jakiekolwiek kopytkowe wariacje, i jedyne, no powiedzmy “urozmaicone” kopytka jakie mi do tej pory smakowały, były kopytkami ze szczypiorkiem. Choć przyznam, że ostatnio w Kopalni Smaków wpadły mi w oko dyniowe kopytka ze szpinakiem i myślę, że mogłabym się z nimi zaprzyjaźnić. Może nawet wdałabym się w przelotny, kulinarny romans. Ale kopytek tradycyjnych nigdy nie zostawię. Jestem z nimi w związku od ponad 20-tu lat i niech tak już zostanie. Amen.
Sos grzybowy do kopytek:
Sos grzybowy należy wykonać wg tego przepisu ->
klik
Tradycyjne kopytka – składniki:
– kilogram obranych ziemniaków
– 1 jajko
– ok. 300 g. mąki pszennej
– łyżka mąki ziemniaczanej
– sól i pieprz
Tradycyjne kopytka – przygotowanie:
Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie, studzimy a następnie przeciskamy przez praskę lub przepuszczamy przez maszynkę do mielenia.
Do wystudzonej, ziemniaczanej masy dodajemy jajko, mąkę ziemniaczaną oraz mąkę pszenną. [Podałam orientacyjnie 300 g. mąki pszennej, choć ja nigdy nie robię kopytek z jej odmierzoną ilością, tylko wsypuję “na oko”, aż ciasto będzie odpowiednie. Tak więc mąki możemy potrzebować trochę mniej lub więcej, co też zależy od ziemniaków, których używamy. Niektóre po prostu są bardzo wodniste, rozlatują się i wtedy mąki dosypujemy więcej.]
Wyrabiamy ciasto dłońmi aż będzie na tyle zwarte, że da się je formować i kroić. Dodajemy sól i pieprz do smaku (ja często rezygnuję nawet z pieprzu)
Ciasto dzielimy na kilka części. Z każdej formujemy wałek o średnicy około 3-4 cm. i kroimy go ukośnie na ok. 2 centymetrowe kawałki.
Kopytka wrzucamy do osolonego wrzątku i gotujemy tak, jak pierogi – ok. 4 minuty od czasu, aż wypłyną na powierzchnię, a następnie odcedzamy je.
Podajemy je na ciepło, polane sosem grzybowym.
Smacznego!
Cudownie się te kopytka prezentują:-)
Kopytka rulez!!!! A tak na marginesie nomunuję Szanowną autorkę do Liebster Blog 😉 szczegóły u mnie: http://sweetshoop.wordpress.com/2012/11/26/liebster-blog/ 😉
Wygląda pysznie, szkoda, że ja nie mogę grzybków:(
Dzielę z Tobą miłość do kopytek w 100%. W sumie jak się uwielbia ziemniaki, to kopytek nie można nie lubić, prawda? 🙂
Smakowicie wyglądają!
Dawno ich nie jadłam…hmmm…kupię ziemniaki i nadrobię zaległości:)