Z jedzeniem jest podobnie jak z ubieraniem się. Ciuchy można zakładać na siebie z wyłącznie zdroworozsądkowych i praktycznych względów: po to, aby zakryć się przed wzrokiem innych osób i (lub) nie zmarznąć. Ale można również po to, aby czuć się dobrze, fajnie wyglądać, poprawić sobie humor. Podobnie z jedzeniem – można jeść instynktownie, tylko po to, aby zaspokoić głód. Ale również po to, żeby się fajnie czuć, czasem poprawić sobie humor. I kiedy właśnie chcę zjeść po to,aby sprawić sobie przyjemność smakiem, jadę do Tatarskiej Jurty w Kruszynianach. Tam o kuchni tatarskiej wiedzą wszystko i nie zawahają się tego ugotować.
Będąc w okolicach Supraśla, Krynek czy nawet w samym Białymstoku, z którego do Kruszynian jest około 60 km., szkoda jest nie skorzystać z okazji, aby odwiedzić Tatarską Jurtę. Miejsce, które powoli staje się kultowe. Nie wiem czy jest ktoś, kto w chwili obecnej mógłby sobie wyobrazić bez niego kulinarną mapę województwa podlaskiego. Można tam się porządnie najeść. Najeść bardzo smacznie. Dziś opowiem Wam o kilku potrawach z tatarskiego menu, których spróbowałam w trakcie ostatniej wizyty.
Kapuśniak na jagnięcinie
Może mógłby być delikatnie bardziej kwaśny, ale i tak jest to moja druga ulubiona tego typu zupa ever, obok kwaśnicy, którą jem tylko w jednym miejscu w Zakopanem.
Zupa grzybowa
To akurat był najsłabszy punkt programu. Nie była niesmaczna, ale zbyt mało esencjonalna, tak naprawdę trudno było wyczuć w niej smak samych grzybów. Ale to mógł być tylko jednorazowy wypadek przy pracy. Przejdźmy więc dalej. Bo dalej było tylko lepiej. Och, jak lepiej…
Babka ziemniaczana
Z mięsem wołowym, przyrządzana wg tatarskiej receptury. Wydawało mi się, że o babkach ziemniaczanych, jako ich największa fanka, wiem wszystko. I miałam rację – wydawało mi się. Jak oni ją robią?!!!! Nie wiem. Ale matko bosko częstochosko! Żeby takie siermiężne, chłopskie danie z ziemniaków miało tyle finezji? Tam musi być jakiś sekretny składnik! Szkoda, że właściciele mają tylko córki, bo byłabym gotowa ożenić z ich synem tylko po to, aby dostać ten przepis.
Kryszonka
Potrawa jednogarnkowa z wołowiną, warzywami oraz ziemniakami. Pyszna. Dowód na to, że proste potrawy mogą być wyjątkowo smaczne. Uszczęśliwiła mnie jako głodnego konsumenta. Trochę unieszczęśliwiła jako gotującego na co dzień człowieka. Jeszcze nie udało mi się wyczarować w jednym garnku potrawy, która miałaby tyle smaku – zwłaszcza to mięso wołowe… ech!
Manty na ostro
Pierogi gotowane na parze z białym serem i marchewką. I znowu – kilka składników – tyle smaku. Do tego dość dużo czosnku. Ale nie tyle, co w grillowanych kurczakach z Ąszą, dodawanego do nich w wiadomym celu. Tak w sam raz. Wystarczająco, aby całością się zachwycić. Zjeść i ucieszyć.
Pierekaczewnik
Ciasto wielowarstwowe z mięsem indyczym, cebulą i masłem. To potrawa, która jak żadna inna wiąże się z tym miejscem, a pani Dżanetta Bogdanowicz powinna zostać odznaczona za jej popularyzację. Pierekaczewnik podobno niełatwo jest zrobić. Od 2009 roku pierekaczewnik jest zarejestrowany jako gwarantowana tradycyjna specjalność. Znaczy to, że on sam jak i jego nazwa są chronione i bez odpowiedniego certyfikatu nie można go produkować i sprzedawać.
Kołduny tatarskie
Tradycyjne, gotowane, tatarskie pierogi z farszem jagnięco-wołowym, podawane z rosołem. Mój numer jeden jeśli chodzi o dania główne w Tatarskiej Jurcie. Nieprzyzwoicie smaczne i w tym smaku bardzo głębokie… Kołdunów nie kroimy na talerzu, najlepiej jest zjadać je w całości – w środku mają przepyszny rosół, który po przegryzieniu wypływa na język. Między jednym a drugim kołdunem możemy popijać podany osobno rosół.
Listkowiec
Nadeszła pora deseru. Listkowiec czyli listkowane ciasto drożdżowe z białym serem lub makiem oraz rodzynkami. Nie wiem czy zawsze jest podawany na ciepło, ale ten mój taki był. I aromatyczny, pachnący.
Manty na słodko
Mój ulubiony deser, danie na słodko, ale nie tylko w Tatarskiej Jurcie. Tak ogólnie, W życiu. To pierogi gotowane na parze z białym serem, jogurtem oraz sosem malinowym. Wydaje się prosto? Uwierzcie mi – jest idealne. I choć inne tatarskie słodkości też są pyszne, to wracając do Tatarskiej Jurty zawsze będę zamawiała właśnie te manty.
|
Kawa po tatarsku z cynamonem i kardamonem |
|
Herbata “Tatarska Jurta” |
Będąc w Tatarskiej Jurcie warto zobaczyć tamtejszy meczet i cmentarz tatarski. Zwłaszcza gdy Kruszyniany odwiedzamy po raz pierwszy.
Kruszyniański meczet jest
najstarszym (z XVIII w.),
drewnianym, muzułmańskim meczetem w Polsce. Ba! Nie dość, że najstarszym, to unikalnym. Drugie tego typu miejsce znajdziemy w nieodległych Bohonikach. I to by było na tyle, jeśli chodzi o Polskę. Meczet od maja do września można zwiedzać między godziną 9 a 19. W pozostałych miesiącach na zwiedzanie trzeba umówić się telefonicznie.
Niedaleko meczetu w Kruszynianach, w lesie, znajduje się stary, zabytkowy – trzystuletni muzułmański cmentarz (mizar). Napisy na najstarszych nagrobkach są niestety już zatarte, ale ten, który udaje się odczytać, wskazuje na rok 1699. Na cmentarzu są również groby późniejsze, również współczesne.
————–
Każdy człowiek powinien mieć prawo do jednego dnia w roku, kiedy bez żadnych konsekwencji mógłby zjeść wszystko na co ma ochotę. Przyjechałabym wtedy do Tatarskiej Jurty, aby bez opamiętania jeść tatarskie kołduny, babkę ziemniaczaną i zagryzać je mantami na słodko. A na deser historyczno-kulturalny spacer.
Byłam, zobaczyłam, zjadlam i… zakochałam się w tym jedzeniu. W życiu nie jadłam tak dobrych rzeczy i nie piłam tak cudownej herbaty :*
Kurczę, aż mi ślinka pociekła….
No, taka wycieczka kulinarno-krajoznawcza jest super! I coś dla ciała, i coś dla ducha.