“Bo moje miasto to Białystok…” i w mieście tym jeszcze niedawno, zaledwie kilka lat temu, nie działo się NIC dobrego pod względem kulinarnym. Ale jak już się ruszyło, to konkretnie, z kopyta. Pojawia się coraz więcej nowych miejsc, w których można zjeść dobrze, smacznie, coś więcej niż schabowego lub “przydworcową” zapiekankę. Mogłoby być lepiej? Mogłoby być więcej. Pewnie tak. Ale na chwilę obecną i tak nie mamy się czego wstydzić. A dość niedawno do grona tych fajnych, kulinarnych rzeczy dołączyła świetna impreza – Podlaskie Śniadanie Mistrzów – Białystok.
Idea Podlaskiego Śniadania Mistrzów jest prosta – spotykamy się w parku przy Pałacu Branickich i jemy dobre rzeczy serwowane przez “lokalnych” (nie lubię tego słowa) restauratorów. I jest pięknie. Bo czegóż tu nie lubić. Świeże powietrze, uśmiechnięciu ludzie, muzyka, lato, piękna pogoda i oczywiście przede wszystkim – jedzenie.
Smaczne lody ze Starej Szkoły należy jeść całą twarzą!
A jedzenia jest pod dostatkiem i to bardzo różnorodnego: i z mięsem, i bez mięsa, i zdrowo, i trochę mniej, słodko, słono, wytrwanie, ciepło, zimno, regionalnie i światowo. Dużo tego jedzenia, w różnych odsłonach. Od pączków, ciast, przez lemoniady, kawę, sushi, zupy, sery, po burgery, kotlety, pierogi.
Kilka refleksji z dzisiejszego dnia:
– jedz na stojąco, więcej zmieścisz, ewentualnie potrząsaj brzuchem energicznie, aż wszystko się ułoży
– najprostsza rzecz jedzona na świeżym powietrzu jest lepsza, niż jakakolwiek inna (choć to akurat wiedziałam już dawno)
– najlepiej je się w gronie przyjaciół, nie inaczej
– w Białymstoku dzieją się najfajniejsze rzeczy – koniec, kropka!
– najsmaczniejsze pączki są w Łukaszówce, a wypieki w Baristacji
A kto nie wierzy, niech za rok przyjeżdża na IV odsłonę Podlaskiego Śniadania Mistrzów – bo nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być. A póki co, na dowód – kilka zdjęć. Oto Podlaskie Śniadanie Mistrzów Białystok – Białystok 2017.