W czasach, gdy nie potrafiłam gotować, ale tak naprawdę nie potrafiłam i najbardziej wyrafinowanym daniem, jakie przygotowałam była zupka Vifon “coś tam w pięciu smakach”, uważałam, że są dwa rodzaje ludzi. Pierwsza grupa to osoby, które zapraszając gości podają minimum pięć, samodzielnie przygotowanych, ciepłych dań (każde je się specjalnym widelcem), do tego milion przystawek na zimno i ciepło, a przy talerzach układają bajeranckie serwetki zwinięte w łabędzie. Druga grupa to ta, do której należałam i która z roztrzęsieniem wystukuje w internetowej wyszukiwarce, pełne paniki, trochę rozhisteryzowane: “co podać gościom na imprezie?!“, a ostatecznie i tak serwuje krakersy i paluszki (w przebłysku kulinarnego geniuszu rzuca gościom nie tylko paluszki z solą, ale i makiem!).
Teraz jestem gdzieś w połowie. Wraz z przekroczeniem przez gości progu mojego domu, na stół nie wjeżdża pieczony świniak z jabłkiem w pysku (one zawsze mnie przerażały). Natomiast jeśli nawet podam krakersy, to jednak jako dodatek do czegoś pysznego. Tak, jak np. ten wiejski dip. Jest pyszny i wciągający (chwilowo uzależniający), jak solone orzeszki – nie skończysz, póki nie sięgniesz dna (nie, to niej jest parabola życia). Oczywiście – jako, że jest to dip wiejski, bardzo serowy i z kiełbą, to jest również kaloryczny. Ale kto by się przejmował?! Czasem można zgrzeszyć!
Wiejski dip z serem cheddar – składniki:
– pół pałki kiełbasy wiejskiej
– cebula
– 200 gramów sera cheddar
– 200 gramów sera Neufchatel (czasem znajduję go w Tesco, jeśli nie ma, to kupuję TEN)
– pęczek szczypiorku
– 1 1/4 szklanki śmietany 18%
– 3 łyżki oleju rzepakowego
– pół szklanki gęstego jogurtu naturalnego
– sól i pieprz
Do podania: krakersy cebulowe, świeże warzywa pokrojone w słupki: papryka, marchew, seler naciowy itp.
Mniam! Wydaje się idealny do krakersów 🙂